niedziela, 13 października 2024

Miłość jest tworzeniem w materii ulotnej. Pracą w płomieniach. Konstrukcją, która trwa tak długo tylko, jak długo ją wznosimy. Czynnością, która - podobnie jak całe nasze istnienie - czasem wydaje się nam samym absurdalna, a jednak trudno jej poniechać, nie sposób oderwać się od niej, póki dany jest nam ten dwoisty akt,
w którym miłość i istnienie warunkują się wzajemnie. W miłości wyglądamy na stworzenia szalone. Bo czyż można znaleźć przychylniejsze słowo dla określenia pogoni za celem, który bezustannie umyka? Wnikanie, kochanie, istnienie są stanami, które spełniają się w ruchu, w czynieniu, a gdy określić je możemy jako czynności dokonane, to znak, że znikły. Póki trwają, nie ma w nich niczego, co można by posiąść, czego można być pewnym. Trzeba zadowalać się wysiłkiem, zdobywaniem, trwać w napięciu, próbować sprostać. Jak gdyby ważny był tylko ruch, tworzenie niczego nie stwarzające, lecz utrzymujące nas w stanie wibrującej przemiany.

 
Jolanta Brach-Czaina, Szczeliny istnienia