piątek, 6 maja 2016

BYT. BYŁ SOBIE CZŁOWIEK. I JEST.  

Życia NIĆ. Każdy własną wije. Mocną, bądź delikatną, gładką lub kosmatą, czasami nieprzyjemnie szorstką. Pracujemy zawzięcie w pocie codzienności, w napięciu dążymy do... czego? Do kresu? Celu? 
Skąd się wzięło przekonanie, że... tak trzeba? Nić, w każdej chwili może się urwać...  
Po nitce... do kłębka. Jestem (jesteśmy!) małym kłębuszkiem w Koszu Wszechświata. Jednym z wielu... 
Żyjemy w wiecznym skręcie, wzmacnianym strachem.

A gdyby tak się rozpleść, uwolnić z życiowego "skrętu", unieść się lekko, uwolnić pojedyncze włókna, rozmienić na tysiące uczuć, emocji, zatrzymanych doświadczeń, poddać się sile Wszechświata, rozproszyć w przestrzeni, zawisnąć bez... "trzymania"? Pokochać. W miłości człowiek się otwiera.

Zawsze powtarzałam, że moje marzenie to... spełnienie, choć chyba nie do końca potrafiłam zdefiniować, co to dla mnie znaczy.

"Żyjemy głównie dla spełnienia swojej osobowości" - Julia Hartwig. 
Naszym zadaniem jest opanowanie umiejętności odkrywania siebie, umiejętności odkrycia i poruszania po wewnętrznych drogach... dotarcie do osobistych życiowych map i przepracowanie wszystkiego, co wynika z planu duszy na czas naszych ziemskich doświadczeń. Szczęśliwej drogi już czas.

15 komentarzy:

  1. Trafiłaś na mój ulubiony temat :) Bytu i celu. Ale to temat rzeka, którego nie sposób opisać w komentarzu, ba!, nawet w jednej notce. Tu jedynie mogę napisać, mając jak zwykle zdanie odrębne, że nie skupiałbym tego celu li tylko na miłości – życie mogłoby się stać dla wielu jedną wielką udręką.
    Sentencja Julii Hartwig, choć nie sposób odebrać jej pewnej trafności, jest w moim odczuciu zbyt daleko idącym uproszczenie, ale nie mam zamiaru dzielić włosa na czworo lub, jak to określiłaś, uwalniać się z życiowego „skrętu”.
    Pozdrawiam pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Asmodeuszu! Każdy z nas wybiera, to co mu odpowiada. Jestem przekonana, że można żyć i w skręcie... i bez. Bez nadmiernego spinania. I w strachu, i w złości i w miłości możemy przeżyć życie. W moim odczuciu, z miłością łatwiej.
      Każdy z nas potrzebuje innego pożywienia, strawy duchowej (niektórzy potrzebują nocy, inni światła, jedni książek, słów, inni natury, jedni potrzebują dotknąć, poczuć, inni popatrzeć)i każdy powinien dążyć do znalezienia odpowiedniego dla siebie pożywienia, by doprowadzić do "rozkwitu" własnej osobowości.
      Choćby po to, żeby osiągniętą jakość zaserwować innym.
      Każdy z nas jest w drodze...

      Usuń
    2. P.S. Pomyślałam, że odpowiednio karmiąc, można wyhodować potwora.
      Dla jasności. W każdej sytuacji idę w stronę dobra. A przynajmniej się staram :)

      Usuń
    3. Daleki jestem od uznania strachu czy złości za sens życia. Jest jeszcze cała gama innych niż miłość pozytywów, co nie znaczy, że ją neguję, ba!, gdy nadarzała się okazja, oddawałem się jej bez reszty. Mam jedynie problem z uznaniem jej za jedyny aspekt spełnienia.
      To dobrze, że kierujesz się dobrem :)

      Usuń
    4. Kieruję się, ale... bywam zzzła ;)))
      Spełniać się (siebie) można na wiele sposobów, oddając się pracy bądź... błogiemu lenistwu, pomagając ludziom, ratując zwierzęta, tańcząc, skacząc, biegając lub pogrążając się w medytacji... Masz rację, przykłady można mnożyć.
      I można to robić z miłością. W szerszym pojęciu.
      Związki miłosne to, w moim odczuciu, bardziej... hmm... dopełnienie. Są, albo ich nie ma, trwają... bądź nie :)

      Usuń
  2. z każdym przeżytym dniem coraz bardziej przekonuję się, że ... nie mam mapy. myślisz, że nie wystarczy intuicja? pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Przeczulona! Nasze mapy trudno nieraz poskładać. Bywają tak zagmatwane i nieczytelne, że trudno się nimi posłużyć...
      Intuicja jest doskonałym narzędziem, ale wiem, że i ona czasem zawodzi ;)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. A czy udałoby się żyć bez plecenia nici życia? Nić to nie sznur!
    Bądźmy wolne!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm... możliwe, że... w sumie... życie się samo plecie...
      jednak w naszym, chcemy tego, czy nie, mamy jednak udział. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=7tpdOxA2e34

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdy patrzę na swoje życie i obserwuję, co się w nim dzieje, jak się składa i układa, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że żyję tylko po to, by w życiu innych ludzi odegrać jakąś określoną rolę, coś zrobić lub nie zrobić, do czegoś się przyczynić lub czemuś zapobiec. Wszyscy ludzie pojawiający się w moim życiu też odgrywają jakąś określoną rolę, czasami nawet taką, której sami siebie nie podejrzewali, że mogą znać.
    Patrząc na życie, dostrzegam, że ciągle walczy się z tym samym, spotyka ten sam opór i odbija o ten sam znany mór. Zmieniają się tylko ludzie. Scenariusz do przerobienia jest ciągle niezmienny. I w żaden sposób nie można się z tego wyrwać. Dążąc do zmiany, dochodzi się do tego, co ma być. Przypadek lub świadomy wybór, gdy już do nich doszło, po jakimś czasie okazuje się etapem doprowadzającym do określonego celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, SzczeRyS! prawdopodobnie w kółko przerabiasz tę samą lekcję...
      Na pewno jest jakiś sposób, który pozwoli wyjść z tego "kręgu" :)

      "Żyj tak, jak­byś żył po raz dru­gi, i tak, jak­byś za pier­wszym ra­zem postąpił równie niewłaści­wie, jak za­mie­rzasz postąpić teraz" Viktor Frankl

      Usuń
    2. Czasami czuję się (i może to jest właściwy punkt widzenia) jakbym trzymała nić, którą wiję, za ten koniec, który znajduje się w środku kłębka, czyli na początku ;)
      Trzymam (w ten sposób mam uczucie, że coś robię), a życie... samo się nawija?

      Usuń
  6. Ta sama historia przerabiana po raz kolejny, przestaje już robić większe wrażenie. Coraz bardziej obojętnieje i wręcz nudzi powtarzalnością. Zawsze jednak postępuję tak, jak czuję w danej chwili.
    Są rzeczy, których nigdy nie przeskoczymy, nawet gdy przywykniemy do ich istnienia i powtarzalności, za to one będą nas z łatwością przeskakiwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że jednak jakiś wpływ mamy, nawet jeśli niewielki. Zmieniajmy to, co możemy...
      a i bez tego każdy nasz ruch (s)powoduje drgnięcie, przesunięcie bądź tąpnięcie ;)
      CyfrowoAnalogowy ładnie napisał o "efekcie motyla". Czytałeś?

      Usuń