sobota, 11 stycznia 2020

Koncert i krokodyl... czyli coś się wyłania.

Wczoraj (przypadkiem) trafiłam na koncert Roberta Kasprzyckiego, dobry dwugodzinny koncert porządnie zagrany w kameralnej sali, w niewielkiej miejscowości... Każdy harcerz zna z pewnością utwory artysty, jak "Zapiszę śniegiem w kominie", "Niebo do wynajęcia" czy "Rozmarynową"...

A krokodyl? W drodze na koncert zajrzałam na małą wyprzedaż do sklepu z klamotami, gdzie upolowałam taki oto okaz (patrz niżej). Tu nadmienię, że niepozornie wyglądający na ceramiczną figurkę stwór jest dosyć dużym, żeliwnym dziadkiem do orzechów o słusznej wadze. Bez wahania zdecydowałam się na zakup ze słowami "Biorę, bo... i kto mi zabroni spacerować z krokodylem?"  Na co miła pani sprzedająca odpowiedziała z uśmiechem: "No nikt, nikt nie może zabronić... ale proszę nie iść z nim do opery, tam przy wejściu wisi informacja, że z krokodylami nie wpuszczają" po czym zaprosiła mnie do częstszego odwiedzania sklepu i pożegnała życzeniami, żeby było mi... często i po drodze :))

Oczywiście, po powrocie natychmiast zajrzałam do Słownika Symboli Władysława Kopalińskiego, 
gdzie wyczytałam między innymi... że krokodyl symbolizuje uzdrowienie i siłę stwórczą
(odradza się z błota jak feniks z popiołów). 

„Wasz wąż egipski wylęga się z waszego mułu za sprawą waszego słońca, tak samo jak wasz krokodyl" (Antoniusz i Kleopatra 2,7 Szekspira, tł. L. Uiricha).
I na tym poprzestanę.

 "To był dobry dzień... taki co zdarza się wszystkim" 


1 komentarz:

  1. Kocham go za "Niebo do wynajęcia
    Niebo z widokiem na raj
    Tam gdzie spokój jest święty
    No bo święci są pańscy
    Szklanką ciepłej herbaty
    Poczęstuje cię Pan"
    I zazdroszczę Ci nienawistnie tego koncertu, to nie to samo co z płyty lub na YouTube.

    OdpowiedzUsuń