czwartek, 11 maja 2017



Obudziłam się z uczuciem smutku, samotności, rozejrzałam się po opustoszałych kątach, nawet koty gdzieś się zaszyły, zniknęły z pola mojego widzenia. Spojrzałam w siebie, zobaczyłam zmęczone serce, szare oczy, bez wyrazu twarz. Wszystko zatrzymało się w ciszy. Moja energia najwyraźniej gdzieś się ulotniła. Cóż mogłam zrobić? Zaczęłam szukać...

Napisałam list do Mojej Duszy. Potrzebowałam jej bardzo. Nie odzywa się do mnie, odkąd wróciła... 
Zaprosiłam ją do rozmowy. Pisałam, a słowa przeplatały się piosenkami. 


Opowiedziała mi szybko, krótko, piosenką i sprytnie załatwiła... "sprawę" ;)))


2 komentarze:

  1. Przypominają mi się piwniczki studenckie, czasy jam session, maleńkie klubiki akademików i uczelni. Rajdy po schroniskach górskich, wspinaczki po skałkach, spanie przy ognisku i gitara i flet
    Wzruszyłam się i z żalu, że teraz już wolę mniej eteryczne, liryczne, uduchowiane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś drgnęło... :)
    Miłe są sercu takie wzruszenia, ale miło też odkrywać nowe rejony.
    Wczoraj, z rana, nie znałam jeszcze tych utworów, ale Cisza Jak Ta... sama się (za)prosiła, od jakiegoś czasu przyciągała moją uwagę o uwagę :)
    Pomyślałam: cóż może być w starej szufladzie?
    Zajrzałam i odkryłam skarby :)

    OdpowiedzUsuń