niedziela, 17 czerwca 2018
Starego siedliska strzeże ogromna lipa. Dzisiaj pokazała mi twarz. Piękną, łagodną, spokojną.
Odwiedziłam też dobrą przyjaciółkę, wiekową brzozę, która rośnie przy łące i dochowała się maleństwa
w postaci młodego głogu. Drzewa czują i mają pamięć - tak wiele widziały... Jeszcze nie potrafię z nimi rozmawiać (nieudolne zdjęcia nie oddają wszystkiego, co mogłam zaobserwować w bliskim kontakcie),
ale wiem, że chcę się tego nauczyć. Mam wrażenie, że chciały się odkryć, porozumieć, podzielić energią, witalnością. Zachęcały, każde na swój sposób. A stara jabłonka strzeliła na 'do widzenia' nadąsaną minkę.
Właściwie poszłam tam po zapachy: lipy, jaśminu i tataraku. Nie zawiodłam się. Ponadto, oszołomił mnie zapach skoszonej trawy - zapomniałam, jak pachną skoszone łąki - wybornie! uczta dla zmysłów!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnie zdjęcie przypomina Obcego - ze słynnego cyklu o przybyszu z Kosmosu...
OdpowiedzUsuńZauważyłaś... również przyznaję, że wygląda dziwnie.
UsuńWszystko możliwe, jotko... (oni już tu są)
A pierwsze drzewo jakby się na mnie patrzyło ;)
UsuńTo właśnie Pani Lipa. Patrzy i lekko się uśmiecha :)
Usuń