niedziela, 31 stycznia 2021

Styczeń potłuczony, czyli czas nabierania pokory.

Po perłowych wzruszeniach grudnia, związanych z okrągłą rocznicą ślubu oraz radosnymi klimatami świąteczno-noworocznymi, nastąpił miesiąc turbulencji i powracania do równowagi. Niby nic... a trochę zabolało. A to poważnie skręcona kostka mojego "ślubnego" już w pierwszych minutach nowego roku, a to zbity
w wyniku niefortunnego upadku łokieć. Wywrotko - stłuczka (tym razem moja) nastąpiła w połowie stycznia, na cieniutkiej, prawie niewidocznej warstwie lodu, pokrywającej asfalt w rejonie wiaty z wózkami, na terenie popularnego hipermarketu... Cud, że nie doszło do poważniejszych uszkodzeń. Rany liżemy do dziś.

Poza tym... sporo strat - kilku znajomych (aż 3 osoby, w tym bliski sąsiad) zakończyło swój ziemski żywot.

Było też trochę kłopotów: w postaci rozładowanego akumulatora, zbitej przez kota doniczki i zamarzniętej wody
w rurze doprowadzającej wodę do kuchni (przy okazji odkryłam, że naczynia można umyć w wannie).

A dzisiaj dowiedziałam się, że Krzysztof Myszkowski (SDM) wydał nową płytę pt. POTŁUCZONE AUREOLE.

Hmm... tytuł mówi sam za siebie, to będzie płyta mojego stycznia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz