niedziela, 27 stycznia 2019


"Kiedyś ludzie... tak się nie spieszyli i mieli dla siebie więcej czasu."


Jak pomyślałam, postanowiłam, tak zrobiłam. I bardzo mnie to cieszy.
  Zdobyłam książkę w wersji drukowanej i audiobooka, którego czyta sam Autor.  
Od pierwszych stron, słów, dźwięków... stwierdzam, że to wcale nie taka mała rzecz  :)

          Książeczka jest mała, małego formatu, druk zbyt drobny, ale estetycznie wydana, ze zdjęciami Frantiska Dostala... Polecam w wersji audiobooka. Słucham i śledzę tekst bez nadwyrężania wzroku.
Dzięki niej odnowiłam moje dawne postanowienie zapoznania się z literaturą czeską, a konkretnie 
z kolekcją 17 książek, na podstawie których powstały znane filmy. Pierwszy tom "Obsługiwałem angielskiego króla", autorstwa Bohumila Hrabala mam na półce. Pozostałe książki z filmem (kolekcja ukazała się w 2011r.) można jeszcze dorwać na allegro, chociaż... jak zdążyłam się zorientować, tom 2, Ota Pavel - "Śmierć pięknych saren", jest wyceniony stosunkowo wysoko... 

Jak pomyślałam, tak zrobiłam.

czwartek, 24 stycznia 2019

"Właściwie chodzi wyłącznie o to, żeby nie poddać się zmęczeniu, nigdy nie dopuścić do braku zainteresowania, do obojętności, nigdy nie zagubić swej bezcennej ciekawości, bo wtedy człowiek sam sobie pozwala umrzeć. .."

Tove Jansson - Podróż z małym bagażem

sobota, 12 stycznia 2019

Zima trzyma. Śnieżnie, biało, mroźnie i puchato. Rześko!
Taka powinna być zima. I jest. Chłód za oknem, a ciepło wewnątrz. 

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Odjazd w marzenie - Leopold Staff

Dzwoń, serce moje, na odjazd od brzegów!
Uczep się rudych włosów błyskawicy!
Czeka cię tysiąc śródgwiezdnych noclegów
I nieistnienie kresu ni granicy!

Tylem ja wyśnił oślepień, mamideł,
Takie szaleństwo przygód, piękno grozy,
Że cały zdałem się wichurom skrzydeł
I zdjąłem trafom zwalczonym powrozy!

Każdy mój dzień był do odjazdu gotów
W kraj, co się "Gdzie bądź, byle w bezkres" zowie -
Bom jest bajeczny ptak dalekich lotów
I wiecznie cuda nieuchwytne łowię!

Dzikie marzenie, orlica drapieżna,
W szpony mnie chwyta! Szczęśliw, żegnam lądy!
Toń obietnicą śmieje się bezbrzeżna,
Sto przygód knują już zdradzieckie prądy!

O, wciąż okrążać nieznane wybrzeża!
Nigdy do portu! Nigdy do przystani!
Jak cudnie morze gniewem swym uderza,
Jak dzielnie smaga łódź wściekłość otchłani!

Jak wał wód kipi rozplenionym grzbietem,
Jak huczą głębin zawrotne ogromy!
Ciszom pogarda moja jest odwetem,
A wielbię wirów zdrady i wyłomy!

Morze rozpęka rozziewem zachłannym,
Grzmi rozpęd wichrów w fal podniebne skoki!
Fieście bałwanów zamachem orkannym
Druzgocą w wodzie odbite obłoki!

Na morze, kędy burza szał swój toczy,
Pędź, serce moje, najszczęśliwsze z zbiegów,
W dal, bez powrotu, naprzód, poza oczy!
Tyle cię czeka śródgwiezdnych noclegów!

Pędź, me marzenie, nigdy niepoprawne,
Nieuleczalne, zepsute, wybredne!
Bo co najcudniej nam we śnie jest jawne,
Dzisiaj nam wykraść chce spełnienie biedne!

Wyśnionych, naszych własnych światów czystość
Wąż wcieleń chwycić chce w swoje pierścienie!
Chce nam je unieść aż gdzieś - w rzeczywistość!
Pędź, serce, bo me sny ściga spełnienie!

Spełnienie czyha na sny moje zgubnie,
By w dotykalny kształt wtłoczyć ich wieczność!
Białe snów szczęście kocha samolubnie
Dziewiczą, czystą swą bezużyteczność!

Tylko duch słaby, by wierzyć w sny swoje,
Musi je dłoni dotknięciem uderzyć...
Ja niemożności nieziszczalne roję,
Bowiem w to umiem wierzyć, w co chcę wierzyć!


Jam niegdyś w gwiazdy nie wierzył na niebie,
Bo przewyższały mą siłę zbyt niską...
Lecz gdy marzeniem wybiegłem nad siebie
I gwiazdy, odtąd już wierzę we wszystko!


Wie podejrzliwa wiecznie ma nadzieja,
Że życie chwyta sny, jak sidło ptaki...
O, niech mnie wieczna złuda wykoleja
Z torów stałości w niepewności szlaki!

Pośród rozbujań oceanów grzmiących
Jedną modlitwą witam każdy ranek:
Proszę o szczęście nieprzewidujących!
Tych czeka wiecznie tysiąc niespodzianek!

A rzeczywistość moje sny zdobywa!
Ja jej zuchwałą wciąż wydaję bitwę,
A potem pierzcham i oddal mnie skrywa,
Bo kocham ciągłą pogoń i gonitwę!

Zwodniczość zmienna, niewierna, niestała,
Co nowych przygód wciąż grozi rozruchem,
Jest najwierniejszym (bowiem nie jest z ciała),
Niezmiennym moim, niezawodnym druhem.

Uchodź, śnie, z życia pijanego nudą,
Uciekaj w dale bez kresu i końca!
Zamieniać siebie wiecznie z każdą złudą
To żyć dzień każdy w skrach nowego słońca!

Mknę w szczęście zgiełku sprzeczne w sobie swarnie,
Niepokojone wciąż zmian kołowrotem,
A kiedy widzę już port i latarnię,
Znów łódź odwracam na głębię z powrotem!

Wiecznie się mijam na doczesnych drogach,
By aż w wieczności odnaleźć swą duszę...
Skończoność znajdzie duch na ziemskich progach...
Dlatego wiecznie siebie szukać muszę!...


Więc mi odsuwaj, śnie, cel jak najdalej!
Nie daj się spotkać z kresem ni granicą!
O, jakim cudem jest życie na fali,
Jedną ogromną, ciągłą obietnicą!


Uchodź! Wyzywaj losy, kuś przygody!
Czeka cię tysiąc śródgwiezdnych noclegów!
Tysiąc dni wolnych na bezkresach wody!
Dzwoń, serce moje, na odjazd od brzegów!

sobota, 5 stycznia 2019

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: 
iść przez życie nie czyniąc hałasu."

Ernest Hemingway

No i...(tu) nie wiem. 
Wczoraj wieczorem w rejonie choinki rozegrał się dramat. Mój kot wpadł w szał. 
Zaplątał się w sznur lampek, rozciągniętych na balkonowym oknie. Dziwnym trafem kabel zasilający wkręcił się w puchaty ogon. Musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby oswobodzić miotające się stworzenie. Wyglądał, jakby walczył z potworem.  Za to dzisiaj jest potulny i chodzi... nie czyniąc hałasu. Za mną. Krok w krok...


wtorek, 1 stycznia 2019

01-01-2019
Bardzo ładna data :))) 

Uwielbiam poranną ciszę noworoczną i spokój. 
Coś odeszło, ale... najważniejsze zostało.
To wszystko, co jest najbliżej. 
Tuż obok i w środku.
I każdy z nas, dobrze wie co to jest.
I myślę o dobrych 'rzeczach'. 

Nowy Rok  jest młody, ale ma potencjał... 
Tak czuję.
I również... należy do nas.
Jest trochę niesforny, tajemniczy, zadziorny,
ale z naszym udziałem, 
z pewnością 
dobrze (szczęśliwie) się ułoży.

I tego Wam i sobie życzę :)