Jak(a) zabawa... to tylko... w maju gdy kwitną bzy. No właśnie... Akurat kwitnienie wygląda słabo.
Zimno. Ciemno. Deszczowo.
Z uwagi na wszechobecną szarość, najwyraźniej z potrzeby zintensyfikowania kolorów... zamówiłam do ogrodu "ogniste" kwitnące. Dziwny zestaw. Wybrałam mrozoodporne floksy - płomyki w trzech kolorach (Sherbert Blend, pomarańczowym i Blue Boy) oraz białą funkię (White Feather) i czerwoną trawę ozdobną rozłogową (Imperata Cylindrica Red Baron). Wyszło jakby pod kolor flagi, ale najwyraźniej wpisałam się w klimat... Czekam na przesyłkę i obmyślam plan sadzenia.
Ponadto, w tym roku odkryłam ziarnopłon wiosenny - podobną z liści do fiołków roślinkę jadalną i leczniczą. Wypatrzyłam ją na trawniku wśród bloków, rosnącą kępkami i postanowiłam zbadać temat. Poszperałam, poczytałam tu i tam, a opisy podkreślające działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze zachęciły mnie do pozyskania sadzonek. By mieć w zasięgu.
Oczywiście, z trawnika bym nie śmiała uszczknąć - roślinki znalazłam na allegro, ochoczo zamówiłam, po czym znacznie uwrażliwiona i uświadomiona, z uwagą wyczuloną na żółte, odkryłam całe połacie tego żółtego szczęścia, nad rzeczką - najwyraźniej lubi tereny wilgotne, w pobliżu ścieżki, którą codziennie podążam.