sobota, 30 grudnia 2017

"Życie jest zachwycające. A potem okropne. A potem znowu zachwycające. A pomiędzy zachwycającym a okropnym, zwyczajne i rutynowe. Wdychaj niezwykłość, przetrzymaj okropność i rozluźniaj się i wydychaj podczas codziennej normalności. To jest po prostu łamiące serce, uzdrawiające duszę, wspaniałe, okropne, zwyczajne życie. I tak piękne że zapiera dech w piersiach..."

Ewa Foley

piątek, 29 grudnia 2017

Jeśli masz czegoś doświadczyć... doświadczysz, jeśli nie...to nie... 
I na nic zda się kombinowanie... :)))

środa, 27 grudnia 2017

Zaskakująca radość

w chwilach gdy nic i nikt jej nie zapowiada...

Rok 2017 był... i jest, bo jeszcze trwa, pełen zaskoczeń. Nie zawsze radosnych. 
Pełen nagłych zwrotów akcji, jak choćby wesele z włamaniem (tej samej nocy!), kiedy ktoś baaardzo brzydki, pakując się z brudnymi butami do domu, szybkim "cięciem", przerwał i jednocześnie zakończył jedną z ważniejszych w ostatnim czasie uroczystości rodzinnych, pozbawiając nas cennych, choć tylko symbolicznie łączących pamiątek. Było hucznie, radośnie... i było cicho. Wesoło od napływu słodyczy 
i bardzo smutno, z nutką goryczy. Z tańcami i śpiewem, a za chwilę ze zdziwieniem, przejęciem, zaciśnięciem i dławieniem. Wystawnie i za chwilę skromnie, jakby istnienie (życie?)  w tak osobliwy sposób, nauczało pokory. A może tylko... dążyło do równowagi? 

Wystąpiło sporo zawirowań rodzinnych i zawodowych, zmieniających znacząco dotychczasowy "porządek"... Były zwroty, zawroty i dosyć istotne zmiany na wielu płaszczyznach. 
Na koniec... z czego bardzo się cieszę, zrobiło się nieco spokojniej.

Pojawiły się sympatyczne sukcesy, małe kroki w stronę spełniania marzeń, jak wygrany/zrealizowany konkurs mikołajkowy w postaci 10- godzinnego kursu jazdy konnej, była wygrana/otrzymana płyta 
z dedykacją od ulubionego harfisty, były sympatyczne (wymarzone!) prezenty w postaci różowego tuszu 
i szklanego pióra, dostałam upragniony pistolet do kleju i klej do klejenia"na gorąco"- ot, dziwny kaprys ;)

Było też kilka dobrych książek i wiele mądrych myśli... 
Była muzyka, drżenie serca i... drżenie głosu. Ulubione melodie i ukochane, uśmiechnięte  twarze.
Kulturalnie i miło. Z odrobiną szaleństwa.

Było zdrowie i trochę oddechu. I jest!!! bo właśnie trwa, zasłużony odpoczynek ;)
Niezmiennie, choć zmienna jest natura stworzenia, jest dzień i noc, są wschody i zachody, cienie i blaski.
Jest niebo i gwiazdy... nie tylko na niebie. Jest piękno, które nas otacza. 
Są przyjaciele i bliscy, dający ogromne wsparcie.
Są uczucia. I jest radość.

W ogólnym rozrachunku mogę uznać, że rok był dobry, ciekawy, pouczający 
i wystarczająco... intrygujący.  

"Masz piękny dom, rodzinę, którą uwielbiasz, i pracę, która sprawia ci radość. Dlaczego więc w duchu czujesz, że potrzeba ci czegoś więcej, żebyś rzeczywiście mogła być szczęśliwa? Ponieważ taka jest prawda. Coś Więcej to nie pieniądze, sława, dom umeblowany jak z okładki czasopisma, romans z gwiazdorem filmowym. Coś Więcej to odpoczynek duszy. Coś Więcej to poczucie własnej godności, Coś Więcej to samopoznanie. Świadomość, że twoja pasja jest święta i że jedynym sposobem, w jaki będziesz mogła żyć autentycznie, jest być wierną własnym pasjom."

Sarah Ban Breathnach, Coś więcej, czyli w poszukiwaniu autentyczności 


niedziela, 24 grudnia 2017


Drogi Święty Mikołaju, w tym roku chcę… podziękować za Twoją hojność i wyraźnie odczuwalną obecność. Nie tylko od święta, ale przez cały rok. Od dawna czuję ciepło, serdeczność, wyraźną przychylność i życzliwość. Nie mogę Cię dotknąć, ale silnie odbieram wszelkie impulsy, które od Ciebie płyną. Wiem, że często o mnie myślisz. Dziękuję za przyjaźń, takt, cierpliwość, miłe słowa i dobre myśli i energię, którą kierujesz w moją stronę... za uczucia, którymi mnie darzysz i za wiarę w moje siły. 
To dziwne, często się zastanawiam, skąd Sam je bierzesz? Ale wiem , wiem... 
Mikołaje mają ogromne możliwości, wielkie serca i obficie potrafią obdarować...  
Każdego dnia dziękuję, że... jesteś. 

sobota, 23 grudnia 2017

piątek, 22 grudnia 2017

Bóle gromadzą się w nas i obciążają. Dobrze co jakiś czas uwolnić je z intencją, by zamieniły się w dobrą energię i nikomu nie szkodziły. Bo w sumie... chodzi o nasze dobro.  
I na dzisiaj, znalazłam tuż po przebudzeniu, mała wskazówka (od) Beaty Pawlikowskiej



czwartek, 21 grudnia 2017

O tym, co... boli.

A boli mnie w wielu miejscach. 
Boli mnie, że nie wiem jak pomóc, chociaż wiem, że są sposoby i możliwości. 
Boli mnie, gdy słyszę żal, któremu często towarzyszy uczucie niesprawiedliwości. 
Boli mnie, gdy wyczuwam bezradność. Doskonale znam to uczucie.
Boli mnie, gdy widzę rozpacz ludzi, którzy nie są mi obojętni. 
Boli mnie fałsz, nieżyczliwość, wrogie nastawienie, niezrozumienie, niechęć.


                hmm... Dlaczego nie chcą być... piękni? Dlaczego marudzą, narzekają i wybierają cierpienie? Dlaczego obwiniają wszystko i wszystkich za swój los? Dlaczego nie chcą poprawić jakości swojego życia? Dlaczego szukają wymówek i nie chcą wykorzystać własnego potencjału? Dlaczego nie wierzą w siebie?

            Bob Proctor, człowiek który specjalizuje się w motywowaniu ludzi do działania zauważył, że...  
brak satysfakcji jest stanem twórczym. 

A stworzyć możemy wiele, zaczynając od siebie. I warto zrobić choćby krok w upragnionym kierunku :)
Bo liczy się efekt, z którego Ty sam 
(i mówię to/ piszę...również w odniesieniu do samej siebie) 
będziesz zadowolony.

Tak, więc... do dzieła!

wtorek, 19 grudnia 2017

wtorek, 12 grudnia 2017


Pan chce odsłonić mi swe wnętrze,
lecz czyż za siebie ja zaręczę;
nie ceniąc zewnątrz mężczyzn wręcz –
mam słabość do ich pięknych wnętrz.
Gdy zajrzę nagle w takie wnętrze
przez witraż oczu twych jak tęczę –
może mi zachwyt ścisnąć krtań,
co już udławił parę pań.
Dlatego me opory piętrzę,
przed zapuszczeniem się w twe wnętrze –
dlatego drżę i czuję lęk,
nim klucz od wnętrza wyda szczęk.


Gdy pan otworzy mi swe wnętrze,
to ja być może się zadręczę,
bo kiedy trzeba będzie iść,
któż wyprowadzi mnie za kiść?
Pan zbyt wytworny, za to ręczę,
by mi opuścić kazać wnętrze.
a ja za słaba na to płeć,
by je opuścić w porę chcieć.
A wątpię ja, czy to najmędrsze
że pan mi odkryć chce swe wnętrze,
co dla kobiety drobnych stóp
głębokie może być jak grób.


Nie, nie niech pan nie odsłania wnętrza
bo cóż ja biedna pocznę wtenczas,
jak opanuję zgubną chęć
na minut przed dwunastą pięć.
Pan tak bezpieczny jest zewnętrznie,
że można pana dotknąć ręcznie
i nie wyniknie z tego prąd,
co by przenikał dotąd stąd.
Lecz przed nieznanym pana wnętrzem
ja drżę i stanem tym się męczę –
więc wolę w porę sama zbiec,
niż na dnie wnętrza pana lec. 

Jeremi Przybora

wtorek, 5 grudnia 2017

Z ziemskiego punktu widzenia:

„Przekonałam się, że tak naprawdę nie mamy zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko, życie jest krótkie. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? A kiedy przychodzi oczekiwane od długiego czasu szczęście, ktoś je nam odbiera. Wtedy pojawiają się oni – ludzie, na których zawsze można liczyć. Przyjaciele.”
 

Halina Poświatowska "Opowieść dla przyjaciela"