czwartek, 25 sierpnia 2016

Kulturalnie. Sonet CXVI, czyli... spotkanie z Szekspirem. Tak jak wspomniałam, utwór wyłowiłam z filmu a że lubię temat przynajmniej z grubsza zbadać i pogłębić, z lekkim dreszczykiem ekscytacji, wprawiłam w ruch moje zwoje mózgowe, poszperałam tu i ówdzie, pogłówkowałam...
Przypomniały mi się nagrania Soyki, na które już wcześniej zwróciłam uwagę. Sprawdziłam, posłuchałam, i jakież było moje zaskoczenie... treść podobna, ale ubrana w zupełnie inne słowa. Oczywiście poszłam dalej, dotarłam na stronę bloga Polskiego Portalu Literackiego, gdzie znalazłam kilka wersji tłumaczeń ... To, z filmu, jest przekładem Stanisława Barańczaka. Każde doświadczenie czegoś uczy :)

Sonet CXVI

Nie ma miejsca we wspólnej dwojga serc przestrzeni
Dla barier, przeszkód. Miłość to nie miłość, jeśli,
Zmienny świat naśladując, sama się odmieni
Lub zgodzi się nie istnieć, gdy ją ktoś przekreśli.
O, nie: to znak, wzniesiony wiecznie nad bałwany,
Bez drżenia w twarz patrzący sztormom i cyklonom -
Gwiazda zbłąkanych łodzi, nieoszacowanej
Wartości, choćby pułap jej zmierzył astronom.
Miłość to nie igraszka Czasu: niech kwitnące
Róże wdzięków podcina sierpem zdrajca blady -
Miłości nie odmienią chwile, dni, miesiące:
Ona trwa - i trwać będzie aż po sam skraj zagłady.
Jeśli się mylę, wszystko inne też mnie łudzi:
Że piszę to; że kochał choć raz któryś z ludzi. 


wtorek, 23 sierpnia 2016

Chandra. Przypadłość jesienna. I choć może trudno wyprzedzać czas i za wcześnie jeszcze, by myśleć 
o jesiennych szarugach, po przebudzeniu, poczułam jakby pierwsze jej objawy. Z pewnością to zasługa tegorocznego lata, które nie rozpieszczało słońcem i należało do deszczowych. Na widok kolejnego pochmurnego poranka zrobiło mi się zwyczajnie smutno. Określam taki stan łapaniem "doła". Ponoć, jednym z najlepszych sposobów na chandrę są kontakty z ludźmi i wszelka aktywność, czyli działanie. Wyjście z siebie. Złapanie dystansu. Hmm... usiadłam. 
Z pomocą przyszedł mi Dobry Duszek. Przypomniał mi o zaległych filmach, które czekały na obejrzenie... 

Ze wszystkiego co robię, lubię coś wynieść, wyłuskać... 
a to cytat, a to słowo, myśl, a to wpadającą w ucho melodię, bądź... zapadający w pamięć obraz.
Na przykład z filmu "Anioł w Krakowie", poleconego jakiś czas temu przez UXa,  wyniosłam dwa cytaty 
i sonet Szekspira. Cytaty przytoczę od razu, sonet... może w kolejnej notce (?)
Pierwszy: To niesłychane, ale świat ma sens.
Drugi: To co powinno, stać się musi, co miało się stać, to się stało.  

Dzisiaj obejrzałam część drugą, czyli film "Zakochany Anioł". Tu zwróciłam uwagę na... w sumie znane mi, piosenki. Zapisałam, ku pamięci, tytuły: Pod niebem pełnym cudów, Nim stanie się tak, Cud niepamięci...
Podczas oglądania przydarzyła mi się zabawna historia, która może posłużyć jako doskonały przykład zachodzących we Wszechświecie synchroniczności, których dziwnym trafem doświadczam.
Zaczęłam oglądać i po 15 minutach włączyłam pauzę. Zrobiłam herbatę, podczas parzenia zajrzałam na jeden z odwiedzanych przeze mnie blogów. Przeczytałam nową notkę, która skojarzyła mi się z utworem Maanamu "Krakowski spleen". Wysłuchałam piosenki i wróciłam do filmu, a tu... Jerzy Trela/ Kloszard "Szajbusek", wyskoczył z tekstem: Co tam? Jak się mamy? W złości jesteśmy tak? Tak tak, depresja stres, krakowski spleen, czekam na wiatr co rozgoni ciemne, skłębione zasłony, chandra, smutek, anger, gniew, choroby współczesnego globalnego świata... Wyluzuj, wyluzuj!

niedziela, 21 sierpnia 2016
































        Crassula Magic                                                                           Haworthia Fasciata

piątek, 19 sierpnia 2016

Być "W". Być obecnym. Pochmurne oblicze skorupy budynku, uwiecznione w poprzedniej notce, skłoniło mnie do króciutkiej refleksji nad zagadnieniem... Co oznacza być "W"?
Żyć, istnieć, działać, wnosić obecność, tchnąć ducha "W". We wszystko co się na nas i na nasze otoczenie składa. W dom, rodzinę, relacje społeczne... To wreszcie, ożywiać nas samych. Wypełniać i rozświetlać swoje królestwo. Własne wnętrze. Rozglądam się, rozmyślam, docieram do zapomnianych przestrzeni...
Przeglądam strony książki "Ziemia, planeta ludzi". Zatrzymuję wzrok na przypadkowych zdaniach, wyrwanych z kontekstu. Jedno przyciąga moją uwagę szczególnie. Widzę je kolejny raz. 
Antoine de Saint - Exupéry napisał: Królestwo człowieka jest w nim

"(...) kobieta, nawet niewidzialna, rzuca czar na cały dom..."

"(...)Bywają mężczyźni, którzy pożądają kobiety, śnią o jej obojętnym, spacerowym kroku i przewracają się z boku na bok przez całą noc, udręczeni, rozgorączkowani tym obojętnym spacerem, który ona odbywa nawet w ich snach (...)"   

Zastanawialiście się, jak dużo my - ludzie, "wnosimy" do swego otoczenia? Jak bardzo jesteśmy... obecni? 
Jak... promieniujemy? Jak promieniujemy promieniejąc? :))) Jaki jest nasz zasięg?

środa, 17 sierpnia 2016


 ((W))
Szarości oblicze
w bezradności tonie
wielki kaptur nieba 
naciąga na skronie
wzrokiem beznamiętnym
w zamyśleniu czeka
na ciepłą obecność 
bliskiego człowieka
na radość 
 opiekę 
zwykłą
codzienną
na różową... jak niebo
 rzeczywistość odmienną

czwartek, 11 sierpnia 2016




Żaden krok się nie powtórzy... nawet, jeśli codziennie będziemy się cieszyć z tych samych rzeczy. To bardzo przydatna umiejętność, którą każdy może w sobie wykształcić. To prosta zabawa. 
Za każdym razem przeżywamy na nowo, odkrywamy inne szczegóły. Z pozoru wszystko wygląda tak samo, a jednak zawsze inaczej. Zamieńmy się w odkrywców, obserwatorów, tropicieli. I pamiętajmy... 
z każdą chwilą stajemy się bogatsi o nowe doświadczenia.
Każdy krok może mieć głębię, w której możemy się zatracić. Może być wykonany na tysiące sposobów.

Nie ważne, co robimy (chociaż wszystko jest ważne), ważne... jak to robimy. 

środa, 10 sierpnia 2016

Często doświadczamy uczucia zwątpienia, bezradności, przebijania się przez ciemność
Nazywamy to czarną dziurą, tunelem, ciemnym lasem, zapominając, że...  
światło jest w naszych rękach.
***
I nawet jeśli czasem przygasamy, 
możemy świecić jak dobra żarówka. 
Pełną mocą!!!
Oczywiście pamiętając, by oszczędzać energię ;)))


piątek, 5 sierpnia 2016

"Rzeczy istotne najczęściej nie mają ciężaru. Uśmiech często jest czymś istotnym."

Krok trzeci. Do lekkości. Posługując się metodą małych kroczków, w naszym tańcu na wielu płaszczyznach istnienia... warto zadbać o stan ducha.  "Wszyscy przybieramy wielkie tony, ale w głębi serca dostępni jesteśmy wahaniom, wątpliwościom, smutkowi…" My... zakładnicy własnych przekonań.
Ważnym elementem jest uświadomienie, jak wiele rzeczy nas obciąża... I bardzo często jest to nasza chora postawa wobec wielu doświadczeń, które pojawiają się w naszym życiu. W ich wyniku narzekamy na los, winimy otoczenie, dostrzegamy mnóstwo problemów i przeszkód, trzymających bądź ściągających w dół. Gromadzimy przez lata żale, kwasy, gorycz, zbieramy żółć, tłumimy ból. Sami sobie dokładamy. Żyjemy przytłoczeni powinnościami. Tylko...jak się pozbyć tego balastu, jak się uwolnić od tych obciążeń, pesymizmu i chciejstw? Jak się pozbyć skutecznie przyzwyczajeń, naleciałości, by nie wracały do nas 
w gorszych chwilach, w chwilach niemocy i słabości? Jak znosić z pogodą przeciwności losu i trudy życia?
Ktoś mądry odpowie ćwiczyć, ćwiczyć , ćwiczyć. I szukać odpowiednich technik. 

Posługując się metodą małych kroczków... Dajmy sobie prawo do uśmiechu.

Cytaty: Antoine de Saint-Exupéry, List do zakładnika

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Przytłacza mnie hałas, gwar i ruch uliczny. Kulę się na odgłos każdego, przejeżdżającego w pobliżu, głośniejszego auta. Męczą mnie jazgotliwi ludzie. Paplający o wszystkim tłum.
Czy wszyscy wiedzą, co mówią? Czy siebie słyszą?
To tylko luźna refleksja, spostrzeżenia poczynione podczas jazdy środkiem komunikacji miejskiej. Odpuszczam chęć rozliczania. Nie oceniam. Owszem, jedynie pod kątem tego, że to nie dla mnie.

Przypomniały mi się słowa Maxa Ehrmanna z Dezyderatów
"Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy."