Ogień serca i duszy.
"Mój ukochany
Kochaj mnie przez wieczność
I spraw, by wieczność zaczęła się dzisiaj."
Zaczęło się od Pink Martini i... Amado Mio.
Kilka razy posłuchałam utworu i tak, jak to mam w zwyczaju i gdy coś mną poruszy, rozpoczęłam moje poszukiwania. Historia utworu doprowadziła mnie do zjawiskowej Rity Hayworth, pierwszej wykonawczyni, a ta z kolei do Gildy- filmu z 1946r, przedstawiającego historię dwojga związanych uczuciem ludzi, którzy z (niewiadomych?) nieistotnych przyczyn zerwali znajomość... I tu zaczęłam się zastanawiać, dlaczego pociągają mnie trudne historie, czy miłość to (zawsze) zawiłość? Dlaczego los (???) tak często łączy, a następnie oddala? Zaintrygowały mnie słowa filmowego Landforda: "Ucieczka nigdy nie jest dobra", a pocieszyła myśl, że przeznaczenie nie pozwoli na wieczną rozłąkę.Czy każda miłość potrzebuje trudności? Czy jest to sposób na podtrzymanie ognia? Dlaczego trudności (nie) do pokonania tak bardzo... rozpalają?
Miłość na wieczność jest taką małą gwiazdka na nocnym firmamencie nieba.Ginie wśród miliona innych.
OdpowiedzUsuńTak to już jest,że nie ma łatwych miłości.Dostają się one zawsze w niekończący się labirynt wzlotów i upadków.
jest proste wyjaśnienie.
OdpowiedzUsuńtrudno mówić o dniu, kiedy nie ma nocy.
trudno o urlop, kiedy się nie pracuje.
szczęście ma być zwycięstwem nad nieszczęściem,
a miłość nad jej brakiem - muszą istnieć wspólnie lub wcale
Miłość i jej... brak? A to już przepaść. W filmie była miłość i mocno rozgrzewająca nienawiść.
Usuń