Proś, a będzie ci dane...
Wczoraj wieczorem, udając się na spoczynek, poprosiłam niebo o uzdrowienie zmęczonego ciała, o coś co mi pomoże wrócić do formy po zimie. Dokucza mi przesuszona cera, słaba kondycja i ogólne osłabienie, a do tego jakby nieco gorzej widzę. Najwyraźniej potrzebuję wiosennego powietrza oraz przypływu cudotwórczych, życiodajnych energii do odnowy i regeneracji organizmu. Nad ranem obudził mnie intrygujący sen.
Byłam w gabinecie u lekarza. Właściwie już wychodziłam. Kobieta za biurkiem powiedziała, że jest coś, co może mi pomóc. Przekazywała mi dwie recepty, mówiła o dwóch specyfikach, ale ja usłyszałam wyraźnie coś, co już świadomie postanowiłam zapamiętać: "tu może pomóc bodziszek". Zobaczyłam we śnie bujną, jak żywą, zieloną roślinę z delikatnymi fioletowymi kwiatuszkami.
Najciekawsze jest to, że nie znam... nie znałam i nawet nie miałam do tej pory kontaktu z rośliną, nawet na tyle, żeby zapamiętać choćby nazwę. Nigdy nie zwracałam na nią uwagi. Natychmiast, co u mnie oznacza przy porannej kawie, wyszukałam garść informacji, żeby się podszkolić i chociaż trochę w temacie uświadomić.
hmm... okazuje się, że bodziszek cuchnący (Geranium robertianum), bo taka jest jego pełna nazwa, może być bardzo pomocny w wielu przypadłościach. Wpływa pozytywnie na stan skóry, ma właściwości przeciwwirusowe i pomaga na oczy. Surowcem jest kwitnące ziele.
[ klik serduszko: 💚 ]
To chyba to samo co anginka i geranium? Lubię jej zapach i wcale nie jest cuchnąca. Podobno ma właściwości harmonizujące.
OdpowiedzUsuńChyba jest wiele odmian bodziszka. Ta lecznicza ponoć sama się wysiewa i może rosnąć w ogrodzie. Anginkę mam na parapecie, co prawda mizerną, ale zimę przetrwała, więc jest nadzieja że się z wiosną wzmocni.
Usuń