piątek, 13 listopada 2015

                                                             Szarpnąć, by... WYDOBYĆ.
Szarpiemy się.
Czasami szarpie nas (nami!) samo życie.

Drzemią w nas niezbadane, nieodkryte pokłady wszelakich dóbr. Leżą głęboko i nawet nie mamy pojęcia, jak ogromne nosimy bogactwo. Złoża te uaktywniają się w odpowiednich warunkach, poddawane zmiennym życia wpływom. Poprzez ludzi, poprzez zdarzenia zewnętrzne, w zetknięciu z nowym czy nieznanym, ale także pod wpływem naszych samotnych wędrówek i wewnętrznych podróży.  
Uaktywniają się nasze (nie)możliwości.
Na ogół zachowujemy się powściągliwie, zachowawczo, w obawie o spokój i własne bezpieczeństwo. 
Pod nieśmiałością ukrywamy strach. Siedzimy w wygodnych skorupkach, zabezpieczonych na różne sposoby. Zamykamy się w ciepłych pokojach lub zimnych i niedostępnych zakamarkach własnych budowli. Niedotykalscy. Trudno do nas dotrzeć. Trudno nas odnaleźć, a co dopiero PORUSZYĆ .  
Trzeba dobrze szarpnąć, by cokolwiek z nas wydobyć. Bronimy się. W szarpaninie pojawiają się emocje, docieramy do własnych granic.

Dopiero w skrajnych emocjach poznajemy własne reakcje, nasze możliwości lub naszą (nie)wydolność.

 ***

4 komentarze:

  1. Konfrontacja z życiem uczy nas bardzo wiele - nieustannie poznajemy samych siebie... okoliczności i związany z nimi stan emocjonalny, duchowy (nie)porządek, myśli w nas dojrzewające... ukrywamy się przed Światem z obawy przed (z)ranieniem, a niekiedy jedynie przed oceną, która ból mogłaby nam zadać... w swoim wewnętrznym mikroŚwiecie czujemy się najbezpieczniej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Konfrontacja albo... zderzenie z życiem.
    Albo płyniemy, albo czekamy, opór powoduje turbulencje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ze mną jest dokładnie odwrotnie. Nie trzeba mną szarpać ani do mnie krzyczeć, co nie znaczy, że to mnie nie spotyka. Nie jest trudno do mnie dotrzeć ani mną poruszyć. Nie jestem zamknięty i niedostępny, ale to obcowanie z ludźmi sprawia, że zaczynam zamykać się w sobie lub piszę o tym, z czym się nie zgadzam, u siebie na blogu. Rzadko jednak spotykam ludzi, którzy mają silną osobowość i mogą mnie inspirować. Zwykle to inni czerpią ze mnie i mego doświadczenia, a później, jakby w zamian, okazują swoje niezadowolenie.Taka przekora losu.
    Skrajne emocje są czasami bardzo potrzebne, by móc zrozumieć innych i siebie, ale też potrafią niszczyć nawet to, co z trudem i mozołem było budowane całymi, długimi latami. Zatem jeśli emocje, to tylko te dobre, dużo śmiechu, zabawy i radości z każdej chwili życia, bez względu na wszystko. Żadnych ocen, żadnego punktowania, zwłaszcza bez choćby próby zrozumienia i spokojnej rozmowy, dialogu.

    OdpowiedzUsuń
  4. A bywa tak i tak. Otwieramy się, wychodzimy, bądź kulimy się w sobie, polerując nasz pancerz ochronny.

    SzczeRyS! Nie trzeba szarpać, ani krzyczeć. Mnie... czasem wystarczy (pod)szept, delikatne (po)działanie :)
    Złe emocje w małych dawkach mobilizują, w dużych mogą wiele zniszczyć.

    OdpowiedzUsuń