Dobry temat. I można go rozwinąć... na przykład... jako kontynuację poprzedniego posta :)
Dobry pomysł? Hmm... tylko, w którą stronę pójść? Tego nie wiem.
Pisząc poprzednie słowa myślałam o specyfice życia i natury ludzkiej, o dążeniach i sposobach realizacji,
o (nie)konsekwencji, o zapominaniu, o braku świadomości, o pewności a może i też jej braku, o traceniu czasu na rzeczy nieistotne, o pogubieniu, o potrzebie skupienia...
Ponadto, w wyniku komentarzy, pojawiły się refleksje dotyczące zawiedzionych oczekiwań, niepowodzeń
i rozczarowań. Pojawił się też (w mojej głowie) temat irytacji i niezgody na bylejakość. I wreszcie... temat akceptacji i przyjmowaniu rzeczy takimi, jakie są.
Na co tracimy nasz czas?
Nigdy nie wiem, w którą stronę pójdę... i wynika to... z mojej natury? Nudzi mnie przewidywalność. Gdybym ustaliła w punktach zarys notki, szybko poczułabym znużenie.
To okropne, wiedzieć o czym będę pisała. Bo i po co, skoro temat i tak jest w głowie ;)
Jeśli uznajesz coś za stratę czasu, porzuć to jak najszybciej.
Jeśli uznasz, że jest jakiś powód by się nad czymś zatrzymać, zatrzymaj się i przyjrzyj uważnie.
Obserwuj przede wszystkim siebie i własne reakcje. Czuj się dobrze :)
Czy to... dobry pomysł?
Już niby lepiej, ale wciąż zbyt ogólnikowo, co wynika z usposobienia zrzędy. :) Unikasz swojego zdania, stawiasz zbyt wiele problemów na raz, na które nawet nie usiłujesz odpowiedzieć, a przecież nikt Ci nie broni mieć własnego zdania. Zbyt wiele dylematów, które człowiek nie usiłuje nawet próbować rozwiązać, świadczą o niepewności. I tu rodzi się pytanie, czy niepewność to najlepszy sposób na życie? Wprawdzie daleki jestem od uznania skrajnej pewności swoich poglądów za jedynie słuszną postawę, ale jestem przekonany, że pewność siebie czyni życie łatwiejszym, pod warunkiem, że swoje poglądy jesteśmy w stanie w każdej chwili zweryfikować.
OdpowiedzUsuńPo co pisać, wiedząc o tym czego będzie dotyczył tekst? Ano po to, żeby jasno wyrazić swoją myśl. Pisanie jest już tylko zabawą w uzasadnienie tej myśli, tych projektów i zamiarów na dany temat. Pisząc na blogu tym bardziej powinno się podkreślić to, czym jest ta myśl w głowie, inaczej publikowanie treści nie miałoby sensu. Pisałbym dla siebie, do szuflady i nigdy swoimi przemyśleniami bym się nie chwalił, dzielił (publicznie). Fakt, narażam się na krytykę, bo nikt nie jest zobowiązany do podzielania moich myśli, ale jak mówi przysłowie: kto nie ryzykuje, ten w kozie siedzi. Więc dzieląc się swoją myślą, celowo poddaję ją weryfikacji przez innych, i choć to wygląda na masochizm, może stanowić prawdziwą pasję. Sparafrazuję słowa piosenki J. Stuhra: Ja się nie boję, ja mam talent. Wystarczy tylko uwierzyć, że mam coś do powiedzenia. I to dokładnie konkluduje z przedostatnim zdaniem Twojej notki.
Pozdrawiam :)
Jestem chora, uziemiona, nie w formie. Właśnie kremem do stóp posmarowałam spękane usta. I nie wiem czy to dobry pomysł, ale wypróbowałam inne kremy i nic nie działało.
UsuńTen... jak na razie działa ;))) Nie wiem czy to najlepszy sposób...
I tak mam w życiu. Bardzo podobnie.
Czy potrafisz wymienić coś, co robię dobrze? Coś co Tobie odpowiada?
Oczywiście, że potrafię. Piszesz i to już dobrze. Eksperymentujesz (nawet z kremami) i to jest już naprawdę dobrze. I żyjesz, co jest wręcz wspaniałe!
UsuńNiepowodzenia są wpisane w nasz życiorys, czy tego chcesz czy nie. Myślisz, ze ja ich nie doświadczam? Ano doświadczam i to całe multum. Więc komentarza powyżej nie uważaj za sarkazm, mam podobnie :)
UsuńŻyję i nie gryzę, zauważ. A poważnie - masz dużo racji i trafnie mnie oceniasz.
UsuńCzy będę w stanie coś z tym zrobić? Nie wiem.
Dobrze, że napisałeś "dobrze". Byłoby gorzej, gdybyś napisał "dobrze, dobrze...".
Zauważyłam, że nie lubisz łatwizny, że podchodzisz do tego co robisz rzetelnie i ambitnie. Ja... chyba troszeczkę... i upraszczam, i komplikuję. Pozdrawiam i dziękuję.
Wiesz, te trzy punkty...to jakby sposób na życie..no część sposobu:))) Niewiele zachodu to kosztuje , a jak trudno się tego trzymać.:)))
UsuńBądźmy więc sobą, nie bójmy się wyrażać siebie poprzez słowa, myśli, czyny, a inni? Może nas ukierunkują pozytywnie, a jeśli nie...to po prostu ich omińmy, nie zauważajmy.
Pozdrawiam cieplutko.
Tych sposobów jest znacznie więcej. Zanim ominiemy... popatrzmy, by jednak nie (po)minąć czyjegoś "tęsknego wzroku". Pozdrawiam serdecznie, Dag :)
UsuńPierwsza moja myśl: czuć się dobrze - to dobry ponmysł
OdpowiedzUsuńdruga: można się tego nauczyć
trzecia: w określonych warunkach
Pozdrawiam
uX
Witaj UXie! Można, co nie dla wszystkich jest oczywiste, ale na pewno można to potraktować jako wskazówkę dla osób szukających sposobu. Bo sposób jest dobry, jeśli działa. A na każdego może działać coś innego. Dochodzi też sprawa chęci i potrzeb. Warunki, jeśli ich nie ma, można stworzyć, a jeśli ich nie ma należy dostosować się do tych, które są.
UsuńPozdrawiam i zapraszam do czynnego udziału. Lubię słyszeć Twój... głos ;))
Napisałaś: chęci i potrzeb, a ja jeszcze dodam: motywacji.
UsuńRzadko się wypowiadam, bo niewiele z Twojego bloga rozumiem (tu powinien być taki emotikon zaczerwienienia się), ale o tym już wiesz.
uX
UXie, jesteś ścisły i techniczny. Po tylu latach... (bo nasza znajomość już chyba przeszła w lata?) jakoś nie wierzę w Twoje zaczerwienienie ;))
UsuńAle przecież wiesz... rozumiesz...
Wystarczy, ze krzykniesz wracaj, a wrócę (na Ziemię).
Faceci najwyraźniej potrzebuję konkretów, a ja jestem mistrzynią niedopowiedzeń ;)
Jeśli uznasz coś za stratę czasu i porzucisz to jak najszybciej, bezmyślnie, bez zastanawiania się nad konsekwencjami, to nigdy się nie dowiesz, do czego to coś, ta jakoby „strata czasu” mogła Cię doprowadzić. Z czasem bowiem często okazuje się, że to, co wcześniej wydarzyło się w naszym życiu, miało jakiś sens i uzasadnienie lub przygotowywało nas do tego, co będzie później, dlatego dobrze jest przykładać się do wszystkiego, co się robi, nawet do tego, co wydaje się stratą czasu.
OdpowiedzUsuńCzasami uznajemy, że są powody, by się nad czymś zatrzymać i przyjrzeć temu uważnie. I czasami to się sprawdza, faktycznie warto, ale bywa też, że przyciąga nas pozorny blask tego, co jest zwykłym kiczem lub złudą niewartymi uwagi, czasu ani jakiegokolwiek poświęcenia.
To bardzo ważne, by obserwować siebie i własne reakcje, ale równie ważne jest, by przyglądać się reakcjom innych ludzi, bo czuć się można dobrze, a nawet bardzo dobrze samemu ze sobą, ale jest o wiele lepiej, gdy wspaniale czujemy się też z drugą osobą i z innymi ludźmi.
SzczeRyS! Nie mam łatwo, ale mam szczęśliwie. Nie mam i mam.
UsuńCieszę się, ponieważ mam wokół ludzi, którzy mnie widzą, czytają uważnie, słuchają i słyszą. I reagują. Cieszę się, ponieważ Twoje komentarze mobilizują i zmuszają do myślenia. I Ty... i teraz Asmodeusz, potraficie mną potrząsnąć. W ten sposób czuję się zauważona, nie pominięta. Zauważona z życzliwością, otwartością i pewną... sympatią. I dobrze mi z tym. I za to serdecznie dziękuję :)
Czasem coś co wydaje się strata czasu stanowi element układanki. Ostatnio ktoś mi powiedział - po co ci jeszcze wolontariat, w pracy siedzisz tyle czasu, nie zarabiasz na tym a pochłania Twój czas i uwagę. Czy nie uważasz, że to strata czasu?
OdpowiedzUsuńZdarzyło się to całkiem niedawni - dal mnie to nie jest strata czasu - zyskuję doświadczenie w strefie zarządzania (jestem osobą funkcyjną) i kontakty, co moim zdaniem jest bardzo ważne. Myślę, że problemem jest uzmysłowić sobie co dla nas samych jest stratą czasu. Wiem, wiem - można się doczepić w moim życiu bardzo istotnej sytuacji... przemilczmy.
Jeszcze tylko słowo do wypowiedzi Asmodeusza odnośnie "wolności" myśli - odsłanianie myśli to wystawienie się na krytykę, nie każdy jest w stanie ją znieść.
Pozdrawiam.
Dobrze mieć wiedzę dokąd i po co zmierzmy. Ale nie zawsze tak jest. Nawet jeśli nie wiemy do czego prowadzi jakaś sytuacja, możemy ocenić ją i stwierdzić, czy nas w jakiś sposób rozwija i co nam daje w chwili obecnej.
UsuńCo do krytyki... dobrze nam robi zewnętrzna ocena, mobilizuje, ale mobilizująco działają też pochwały :)